Zaskoczony nie wiedziałem, co zrobić. Zwłaszcza, że żaden ze mnie specjalista od elektryki.
Nauczyłem się jednak, że szukanie przyczyn należy rozpoczynać od najprostszej ewentualności. Zacząłem więc od najłatwiejszej rzeczy - skrzynka bezpieczników w kabinie. I znalazłem. Okazało się, że w slocie nr 2 padł bezpiecznik od immobilisera. Wymieniłem go i samochód wrócił do życia:) Strachu się jednak najadłem.
Winowajca. W spalonym bezpieczniku drucik jest urwany - nie jest cały. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz